Nie będzie to tekst o amerykańskiej operze mydlanej, ani o różnicach pokoleniowych w postrzeganiu sukcesu, ani o ciężkiej pracy prowadzącej do „zamierzonego stanu – spełnienia marzeń i pragnień przy zachowaniu równowagi pomiędzy wszystkimi płaszczyznami życia” [definicja sukcesu według Wikipedii].
Będzie natomiast kilka refleksji o tym, jak dochodzimy do sukcesu i co możemy z nim zrobić.
Strategia pierwsza: dochodzenie do sukcesu przez uczenie się na błędach
To chyba najczęściej stosowana metoda. Kiedy coś nam nie wchodzi, nie osiągamy tego,
co zaplanowaliśmy, zwykle dość szybko (po dłuższej lub krótszej chwili użalania się nad sobą) zastanawiamy się, co jest przyczyną niepowodzenia, co trzeba było zrobić, o czym pomyśleć. I zwykle tworzymy sobie pomysły na to, co zrobić w przyszłości, by móc świętować sukces.
Podobnie jest w organizacjach: każde niepowodzenie musi być udokumentowane. Te znienawidzone diagramy Ishikawy czy formularze 5 x why (lub inne narzędzia) zmuszają do chwili refleksji nad własnym bądź zespołowym działaniem. Nakłaniają do rozważań nad przyczynami niepowodzeń, a od tego już krok do budowania planów naprawczych, strategii postępowania w podobnych przypadkach.
„Mądrzy ludzie uczą się na cudzych błędach” mówią niektórzy, a inni dodają, że dobra nauka pochodzi tylko z własnych błędów. Własne błędy na pewno bardziej bolą i w związku z tym bardziej je zapamiętujemy. Myślę jednak, że jeśli jesteśmy zwolennikami tej strategii, warto rozszerzyć ją o uczenie się na cudzych błędach. Dobrze jest przyglądać się niepowodzeniom, klęskom, przegranym i zastanawiać się, co można było zrobić, by ich uniknąć, jak można było zabezpieczyć się, jak przewidzieć naciągający kataklizm.
Strategia druga: osiąganie sukcesu przez uczenie się na… sukcesach!
To niebyt często wybierana strategia, ale jakże użyteczna. Na jednym ze spotkań Robert Korzeniowski opowiadał
o swojej karierze sportowej. O tym, że kiedy zaczynał swoją przygodę ze sportem, to często przegrywał. I po każdej porażce zastanawiał się, co zmienić, by w kolejnych zawodach wygrać: zmodyfikować dietę, cykl treningowy czy pory ćwiczeń? Potem wprowadzał zmiany i przyszło pasmo zwycięstw – złoty medal, złoty medal, kolejny złoty medal i… dyskwalifikacja! I wtedy pojawiło się olśnienie, że kiedy przegrywał, szukał rozwiązań i nowych dróg, zaś kiedy wygrywał, cieszył się i kontynuował wcześniejsze działania, zamiast je nadal doskonalić.
Dlatego warto po świętowaniu sukcesu pokusić się o chwilę refleksji: co zrobiłem dobrze, w czym jestem mocny, co mogłem zrobić inaczej, lepiej, co mogę udoskonalić w drodze do kolejnego sukcesu.
I podobnie do pierwszej strategii możemy uczyć się na sukcesach innych. Przyglądać się zwycięzcom i zastanawiać się, co im pomogło, jakie działania podejmowali, czego zaniechali, co robili w przypadku trudności, jakie umiejętności posiadali, co pozwoliło im zwyciężyć. A potem trzeba tę refleksję przekuć na własny plan działań w drodze do własnego sukcesu.
A jaka jest twoja strategia w drodze do sukcesu?